mariposa // odwiedzony 188367 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (610 sztuk)
19:45 / 31.01.2005
link
komentarz (3)
Wiem, ze ostatnio zanudzam cale wspolczujace otoczenie opowiesciami o tym, jak nienawidze swoich studiow. Wybiorczo, niektore przedmioty sprawiaja mi pewna przyjemnosc, ale im dalej w las, tym prawda, wiecej zboczencow. I coraz mniej mnie to kreci. Pokusze sie, przepisze dwa zdania z ksiazki, bo mnie po prostu do placzu doprowadzily. Ja jebie:
"Nonetheless, alientation from our body - specifically in the sense expressed by the postcard caption that opens this essay - is not an essential condition of being embodied. Rather, it is a single modality among many through which embodied consciousness relexively relates itself to itself, and as such, it is merely- if significantly - a qualification or sufficient condition that inflects the essential material nature of human embodiment in a particular way and gives it particular meaning in a particular phenomenological structure of experience".
Mozna bylo, oczywiscie, cale to popierdywanie zredukowac do rownowaznika zdania. Tylko po chuj, skoro im placa od slowa?! Jak ja moge nie pluc jadem w takiej sytuacji? Jak moge nie miec fantazji o krwawych jatkach i torturach wszelkiego sortu? Hmm? Szczytem juz ironii jest to, ze musze potem sama produkowac podobne scierwa, ktorych na drugi dzien - rzecz jasna - nie moge sama zrozumiec. Czuje sie, jakbym utknela w jakims onirycznym domu wariatow na kolkach.