mariposa // odwiedzony 188603 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (610 sztuk)
22:34 / 11.05.2002
link
komentarz (1)
Slowo sie rzeklo. Dres, pet i rozpoczeci Krzyzacy.
Kawy nie ma, nie. Jest sok pomidorowo/ogorkowy, (50-50,0) i duzo wody. Literki rozmyte jakies. Porzadny, katartyczny kac. Nawet nie wiem, czy to jest slowo, czy nie. I sprawdzac mi sie nie chce. Siedze w takiej pozycji, ze nie musze ani obracac glowy ani poruszac rekami od nadgarstkow w zwyz. Niech tak zostanie.

Czuje sie bardzo przyzwoicie, psychicznie znaczy. Wczorajszego wieczoru wyrzucalam z siebie zal za zalem, az nie zostalo absolutnie nic, na co moglabym sie skarzyc. Z kim ja w ogole tak zaciecie dyskutowalam? Jakis gosc z Iranu, oswietleniowiec w Toronto.

Mysle sobie, ze w poniedzialek zaczne zakupy. To jest ta nieprzyjemna strona wypadow do Polski, szczegolnie jak sie ma duza rodzine. Sprawa wyglada tak, ze kazdy kuzyn ciotki szwagra babci Jasi oczekuje Bog wie jakich prezentow. Milo, oczywiscie, lubie kupowac prezenty ludziom, ktorych ZNAM i ktorych lubie. A najgorsze jest to, ze potrafia powiedziec "Eh..takiego to ja nie chcialem" albo "A ona dostala ladniejsze". Rzygac mi sie chce.
Albo wlasciwie. Pyta w ucho. Prezenty beda tylko dla tych, dla ktorych mam ochote takowe zakupic. I do widzenia.

Pojde sie polozyc troszke. Chyba wpadlo mi do oka troche wczorajszego makijazu, boli i lzawi i w ogole prezentuje sie niezbyt malowniczo. A tu do pracy. Brrr.